piątek, 31 stycznia 2014

Mega Man Battle Network (GBA) - Recenzja

Kolejny Mega Man.
Po wielkim sukcesie klasycznej serii Mega Man na NESa, niebieski ludzik z pistoletem zamiast ręki stał się maskotką firmy Capcom. Powstało kilka rameków tego wspaniałego cyklu a jednym z nim jest właśni gra Mega Man Battle Network na konsole Game Boy Advance. Gra całkowicie zmieniła konwencje znaną z dotychczasowych tytułów i z hybrydy platformówki z shooterem zmieniła się w jRPG, a nasz bohater będący wcześniej wyspecjalizowanym bojowy, robotem został programem komputerowym umożliwiającym przeglądanie sieci.

Internetowi terroryści?
W grze wcielamy się nie w jednego, lecz dwóch głównych bohaterów. Jednym z nich jest Lan, wnuk doktora Hilarii twórcy globalnej sieci w tym uniwersum. Pewnego dnia Lan dostaje w prezencie program MegaMan.EXE, który pozwoli mu surfować w sieci przy pomocy przenośnych terminalów PET i przy okazji staje się naszym drugim bohaterem.  W postaci mamy do dyspozycji dwie postacie gdyż by dostać się do niektórych miejsc w sieci musimy się do nich bezpośrednio podpiąć w świecie rzeczywistym. Dzięki temu mechanika dwóch postaci, w której przy pomocy Mega Mana podróżujemy po sieci i walczymy z wirusami a po świecie realnym podróżujemy dzięki Lanowi i z jego pomocom rozwiązujemy proste zagadki oraz poznajemy większość fabuły, jest wręcz wskazana. Co do samej fabuły to już od dnia, w którym otrzymujemy Mega Mana w naszym mieście zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Najpierw kuchenka w naszym domu zostaje zainfekowana przez wirusy komputerowe, przez co dochodzi do samozapłonu, następnie szalony profesor zamyka uczniów szkoły podstawowej, potem dochodzi do awarii sieci wodociągów i wiele więcej. Do wszystkich tych ataków przyznaje się grupa terrorystów, która chce zniszczyć cały świat atakując globalną sieć, do której jest podłączone niemal wszystko zaczynając od kuchenek na światłach komunikacji miejskiej kończąc. Zupełnie przypadkowo w tą intrygę zostaje wplątany Lan i postanawia powstrzymać grupę terrorystów i nie dopuścić do globalnej katastrofy.

Na ratunek sieci.
Walka w grze odbywa się w systemie półturowym, w którym każdy nasz atak symbolizuje chip. W każdej turze możemy wybrać określoną ilość chipów z dostępnego dobieranego losowo zestawu lub dobrać nowy zestaw losowych chipów. W naszym podstawowym decku (zestawie losowanych podczas walki chipów) możemy umieścić maksymalnie dwadzieścia ataków. Poza tym mamy także możliwość strzelania z domyślnego działka i możemy strzelać ile tylko mamy ochotę, ale obrażenia przez nie zadawane wahają się w granicach 1 punktów na pierwszym poziomie ataku i 5 punktów na maksymalnym poziomie, z czego najsłabsze wirusy mają 40 punktów zdrowia, dodatkowo przytrzymując przycisk strzału możemy naładować broń i znacznie zwiększyć obrażenia zadawane przez nasze działko na jeden strzał. Broni nie ulepszamy dzięki zdobywanym poziomom jak zwykle to bywa w jRPG gdyż w tej grze nie w ogóle nie zdobywamy punktów doświadczenia. Wszelkie ulepszenia punktów życia lub domyślnego uzbrojenia zdobywamy za pieniądze w specjalnych sklepach lub dzięki kilku power upom rozrzuconym po całym świecie gry. W grze mamy także możliwość kupienia specjalnych pancerzy, które zwiększają naszą odporność na dany rodzaj ataku. Co do chipów możemy je zdobywać z walk lub kupować w specjalnych sklepach zarówno w sieci jak i na powierzchni, dodatkowo w sklepie możemy znaleźć dwie maszyny umożliwiające nam łączenie kilku słabszych chipów by otrzymać jeden chip wyższego poziomu lub taki o innych właściwościach. Miłym aspektem gry jest to, że z niektórymi bossami możemy walczyć więcej niż raz, przez co możemy sobie „farmić” chipy związane z danym bossem. Poza klasyczną rozgrywka mamy także możliwość walki ze znajomymi przy pomocy Bluetooth.

Reasumując.
Mega Man Battle Network jest bardzo dobrym jRPG na konsole przenośne i daje naprawdę dużo zabawy. Walki, które możemy rozgrywać wielokrotnie i zawsze na inny sposób, możliwość kolekcjonowania chipów oraz walki ze znajomymi oraz ciekawa fabuła sprawiają, że gra się w tą grę na prawdę przyjemnie i nie raz będziemy przebudowywać nasz deck tak, aby pokonać danego bossa. Serdecznie polecam wszystkim fanom jRPG.

Grafika: 8/10
Muzyka: 7/10
Gameplay: 8/10
Średnia: 7.7

czwartek, 30 stycznia 2014

Wild Guns - Recenzja

Kowbojska przygoda.
Weźcie sobie westernowe prerie, miasta i bandytów a potem połączcie to super zaawansowaną technologią rodem z powieści sci-fi. Co otrzymasz? Wild Guns. Jest to prostą strzelanka z perspektywom trzeciej osoby i jest to klon automatowej gry Cabal. Gra była reklamowana jako najlepszy westernowy shooter epoki 16-bitowych konsoli lecz moim zdaniem sam to co widzimy na ekranie nie jest nawet w połowie historią rodem z dzikiego zachodu. Moim zdaniem największą zaletą gry jest tryb kooperacji który pozwala nam przejść całą grę wspólnie ze swoim kolegom.

Biedna Annie.
Gra opowiada historię prostej dziewczyny o imieniu Annie której rodzinna została zamordowana przez gang bandytów. Wściekłą dziewczyna postanowiła zemścić się na przywódcy bandytów i zemścić się według zasady oko za oko. Annie wiedziała że sama nie sprosta tak wielkiemu zadaniu jakim było przedostanie się przez chordy uzbrojonych bandytów, robotów i wszelkich machin zagłady. Rządna zemsty dziewczyna wynajęła najlepszego łowce głów Clinta by pomógł jej zniszczyć wszystkie przeciwności stojące na jej drodze do przywódcy bandytów.

Do ataku!
Tak jak wcześniej pisałem gra jest prostą strzelanką z perspektywy trzeciej osoby zza pleców bohatera. W grze możemy wcielić się zarówno w Annie jak i Clinta. Po planszy możemy poruszać się tylko w lewo i prawo aż do określonej przez grę granicy. W obrębie przestrzeni na której możemy się poruszać możemy skakać a jeżeli jesteśmy w trakcie strzelania nasza postać zamiast podskoczyć zrobi szybki unik w wybranym przez nas kierunku poza tym mamy także możliwość podwójnego skoku. Miejsca w które strzelamy oznacz celownik którym możemy poruszać podczas strzelania przyciskami poruszania się. Jedną z wad tej gry jest to że nie możemy jednocześnie chodzić i strzelać gdyż ograniczona ilość przycisków na SNESowym kontrolerze to uniemożliwiała. Nasi przeciwnicy nie sią bezbronnymi manekinami które tylko czekają aż ich zabijesz i będą się bronić ostrzeliwując cię ze wszystkich stron. Miejsca które są ostrzeliwane przez przeciwników oznaczone są czerwonymi kółkami a dodatkowo nad naszą postacią pokazuję się komisowy dymek z napisem uważaj gdy wejdziemy w miejsce w którego kierunku leci jakiś pocisk. Każdy etap składa się z kilku plansz a pod koniec każdej z nich walczymy z bossem. Miłym elementem gry jest to że niektórzy przeciwnicy rzucają w nas dynamitem a my możemy go podnieś i użyć go przeciwko nim. Zdecydowanie najlepszym elementem gry jest możliwość kooperacji. Gra jest naprawdę krótka a przejście jej samemu nie przynosi tyle przyjemności i zabawy co gra wspólnie z drugą osobą.

Reasumując.
Wild guns jest naprawdę świetną ale strasznie krótką strzelanką. Prosta fabułą i kreatywne wykonanie sprawiło że ta gra się naprawdę przednio. Serdecznie polecam ją osobą szukającym jakiejś gry z trybem współpracy bo jak wcześniej wspominałem co-op jest świetny.

Grafika: 8/10
Muzyka: 810
Gameplay:8/10
Średnia: 8/10

Garść ciekawostek:

Wild Guns można zdobyć na platformie Wii Virtual Console

Z powodu swojego nituzinkowego klimatu gra została zakfalifikowana do gatunku steampunk.

wtorek, 28 stycznia 2014

Genesis does what Nintendon't. - Czyli Genesis vs SNES cz.1

Pierwsza wojna konsolowa.
Już kilkukrotnie zdążało się, że na stronach i forach dochodziło do wojen Fan boyów licytujących się, która z danej generacji konsol jest lepsza.  Czy to po premierze PS2 i pierwszego Xboxa, czy to po premierze PSP i Nintendo DS. Wojny fan bojów były, są i będą. Dziś chciałbym wam przedstawić pierwszą zarazem największą prawdziwą wojnę fan bojów, temat taj problematyczny ze nawet dziś ponad dwadzieścia lat po premierze obu konsol na wielu forach i Youtubie rozmawia się bardzo często o tym temacie i najczęściej w wyniku tych rozmów powstają małe shit stormy, podczas których fani danych konsol obrzucają się nawzajem obelgami przy okazji próbując udowodnić, że to ich konsola jest lepsza. Oczywiście chodzi o wielką wojnę z lat 90 między konsolami Sega Genesis (Mega draive) i Super Nintendo Erteiteming System (SNES, Super Famicom). Wojnę tak zagorzałą, że nawet dzisiaj wielkie osobistości społeczności graczy próbują rozstrzygnąć ten problem. Ja także postanowiłem zrobić małe porównanie uwzględniając wszystkie najważniejsze elementy konsoli do gier:

1. Specyfikacje techniczne
2. Wygląd
3. Kontrolery
4. Cenę w dniu premiery
5. Grafikę
6. Dźwięk
7. Ilość dostępnych tytułów
8. Kompatybilność wsteczna i współpraca z innymi konsolami tego samego producenta.

Po dokładnym przestudiowaniu tych wszystkich czynników zajmę się także dokładnym porównaniem poszczególnych gier z danych gatunków i sprawdzenie, która konsola ma lepsze RPG, na której są lepsze wyścigówki etc. Porównywać będę tytuły z poniższych gatunków:
1. Platformówka
2. RPG
3. Wyścigi
4. Gra sportowa
5. Beat’ em up
6. Bijatyka

Jak sami widzicie będzie to bardzo duże zestawienie a nie chce zamieniać mojego bloga w wielką ścianę tekstu, która w sumie będzie tylko jednym artykułem, więc postanowiłem podzielić cały materiał na trzy osobne artykuły, które będę wrzucał przez następne dwa tygodnie, co wtorek a w trzecim artykule ja podam moją ulubiona konsole oraz zwycięzcę porównania ze względu na zdobyte punkty. Ale zanim przejdziemy do porównania…

Z góry przepraszam, że wszystkie filmiki w tych wpisach są w formie linków, ale z powodu awarii komputera mam do dyspozycji tylko tablet, na którym nie mogą zdobyć odpowiedniego kodu, który mógłbym wkleić do tego artykułu. 

…najpierw trochę historii.
Z tych dwóch konsol starszą jest Genesis, który wyszedł w zależności od regionu między 1988 a 1990 natomiast SNES debiutował w różnych częściach świata w okresie od 1990 do 1992. Jak sami widzicie SNES jest o dwa lata młodszy, dzięki czemu Sega miała trochę czasu na rozpowszechnianie konsoli i zdobywanie nowych użytkowników. Bijąca na głowę wszystkie dotychczasowe konsole nowa produkcja Segi zdobyła w tym czasie durzą grupę fanów, lecz mimo to nie przyćmiła nadciągającej premiery nowej konsoli firmy Nintendo. Następca najpopularniejszej konsoli tamtego okresu, którą był NES już od dnia premiery cieszył się naprawdę wielką popularnością dzięki bibliotece tytułów zaprezentowanych razem z konsolą, w której znalazły się między innymi Super Mario World, Sim City, F-Zero i kilka innych niezapomnianych tytułów. I właśnie w tym momencie rozpoczęła się wojna między tymi konsolami a dokładnie między graczami uważającymi, że to właśnie produkt, który oni zakupili jest najlepszym reprezentantem 16-bitowej ery. Wojna prowadzona przez użytkowników była bardzo na rękę producentom, bo rosnąca popularność tematu sprawiała, że ludzie coraz częściej sięgali po te konsole. Dodatkowym czynnikiem zaogniającym ten konflikt była pewna kampania reklamowa jednej z tych firm…

Reklama dźwignią handlu.
Wiadomo, że każda firma chcąca coś sprzedać musi się zareklamować w najróżnorodniejszych mediach. W pojedynku tych dwóch konsol musze przyznać, że to marketingowcy z firmy SEGA tworzyli lepsze reklamy. To prawda, że reklamy zaprezentowane przez Nintendo też były ładne i miały chwytliwe hasła, ale nie mogły równać się z najbardziej chwytliwą pioseneczka reklamową i jedną z najlepszych reklam w kategorii konsol do gier, którą jest zdecydowanie ta:
http://www.youtube.com/watch?v=35jGnZ-e3jc
I musze przyznać jej racje. Genesis does what Nintendon't. Oczywiście, jeżeli chodzi o NESa potocznie nazywanego Nintendo i trzeba przyznać ze Genesis bił go na głowę pod każdym możliwym względem. Jeżeli chodzi o porównanie Genesisa z SNESem to nie było aż tak dobrze, ale o tym dokładnie opowiem w kolejnym artykule z tego cyklu. Kolejną kreatywną reklamą zaprezentowaną przez SEGE była ta:
http://www.youtube.com/watch?v=zlulSyBI2aY
Został tam zaprezentowany tak zwany Blast Processing, mityczny element konsoli SEGA Genesis, który pozwalał na odtwarzanie niesamowicie szybkich gier i pokazywał, że właśnie ta konsola jest najlepszą na ryku. Moim zdaniem gry w tym klipie są tak dobrane żeby pokazać szybkość Genesisa, ale porównanie Mario Kart i Sonica jest, co najmniej bezsensownie. Równie dobrze można porównywać Good of War i NBA 2K12, po prostu te gry nie należą do tego samego gatunku i to, co dobrze wygląda w platformówce nie zawsze będzie dobrze działać w grach wyścigowych. Ale czym jest Power Processing? To po prostu chwytliwy slogan, który oznacza tyle tylko, że procesor w Genesisie jest dwa razy szybszy do tego zademonstrowanego nam przez Nintendo.   

Już teraz możecie zauważyć nawet deweloperom zależało na tym żeby zaognić całą wojnę i poniekąd im się to udało. A czy wy macie swojego faworyta? Zapraszam do komentowania i wypowiadania się w tym temacie.

Ciąg dalszy za tydzień.

poniedziałek, 27 stycznia 2014

Act Raiser (SNES) - Recenzja

Niespodziewane połączenie.
Pewnie większość z was myśli, że konsole retro nie nadają się do grania w strategie czasu rzeczywistego. Błąd. Mimo że gier tego typu jest bardzo mało są wśród nich prawdziwe perełki a jedną z nich jest właśnie Act Raiser, który jest niesamowitym połączeniem strategii czasu rzeczywistego i gry action RPG. Połączenie RPG i RTS? Czy to może dobrze działać? W przypadku Act Raiser działa lepiej niż doskonale.

Jesteś bogiem! Uświadom to sobie!
W grze wcielamy się w przebudzonego z wielowiekowego letargu boga. W dawnych czasach zły demon Tanzar dzięki swej niesamowitej mocy uśpił cię a sam zajął się plądrowaniem świata. Z wiecznego snu obudził nas mały aniołek wysłany przez Bóg wie, kogo (to zabrzmiało trochę ironicznie) a naszym zadaniem jest oczyścić świat ze złych potworów i pomóc w rozwoju ludzkiej cywilizacji, twoich jedynych popleczników na tym zawładniętym przez demony świecie. Jeżeli chodzi o religie, którą reprezentujesz to jest tak, że sam na początku jesteś rycerzem, lecz w późniejszych fazach gry zamieniasz się w biblijnego archanioła, twój pomocnik aniołek tak naprawdę jest amorkiem z rzymskiej mitologii, po świecie poruszasz się latającym pałacem z indyjskich mitów a walczysz z bestiami ze wszystkich bardziej znanych mitologii świata zaczynając od Greckiej na Nordyckiej kończąc. W skrócie jest to jeden wielki miszmasz ideologiczny, w którym musisz się jakoś odnaleźć.

Najpierw walczymy…
Głównym celem gry jest rozwijanie cywilizacji, ale żeby muc to zrobić najpierw musimy znaleźć odpowiednie miejsce. Świat gry jest podzielony na 7 obszarów i w każdym z nich możemy się osiedlić, lecz musimy robić to w odpowiednio kolejności. By stworzyć miasto najpierw musimy znaleźć dostępny dla nas obszar mapy a następnie z poziomu naszego pałacu wyruszyć w misje. Po rozpoczęciu misji zostajemy przeniesieni na daną plansze, którą widzimy z boku, my jesteśmy inspirowani przez rycerza (lub archanioła) a naszym zadaniem w tej sekcji gry jest jak najszybsze przedostanie się do komnaty z bossem i pokonanie go. Po pokonaniu bosa w miejscu kamiennego kręgu powstanie ratusz naszego miasta. W momencie, w którym zabezpieczymy wszystkie leża potworów (o tym w następnym akapicie) będziemy mogli wyruszyć w kolejna misję a po jej załączeniu będziemy mogli założyć miasto w kolejnym sektorze, oczywiście wcześniej zabijając tamtejszego pierwszego bossa. Jeżeli chodzi o samą walkę to naszym podstawowym i jedynym orężem jest miecz, dodatkowo możemy używać potężnych czarów (o zdobywaniu ich trochę później).

…potem budujemy miasta.
Jeżeli już mamy ratusz w danym sektorze możemy przejść do widoku strategicznego a PCtowy kursor został tu zastąpiony już wcześniej wspomnianym aniołkiem. W tej sekcji gry naszym zadaniem jest rozwinięcie miasta tak, aby wszystkie leża potworów na mapie zostały zapieczętowana. Co do samych leż są to punkty na mapie, na których spawnują się potwory systematycznie niszczące twoje wioski, oczywiście tylko, jeśli im pozwolisz, bo nasz aniołek poza byciem kursorem może także strzelać ze swojego łuku i zabijać przeciwników. Żeby nasze miasto mogło się rozwijać musimy poprowadzić drogi prowadzące od ratusza w cztery strony świata. Po wybraniu miejsc, w których ma się rozbudowywać nasza wioska, co jakiś czas będzie się włączać faza budowlana, w której nasi obywatele będą dobudowywać przy drogach następne domy lub pola prze, co będzie zwiększać się nasza populacja. Im większa populacja tym wyższy poziom. W momencie, w którym zechcesz zbudować ścieżkę na leżu zacznie się pieczętowanie, po którym dostaniesz wiadomość, że twoi obywatele znaleźli w leżu dziwny przedmiot i możesz go odebrać w menu danin. W leżach można naprawdę znaleźć wiele ciekawych rzeczy zaczynając od bomb niszczących wszystkie bestie na mapie kończąc na czarach, które będzie mógł wyposażyć nasz bohater. Gdy nasz aniołek zabije jakiegoś potwora otrzymamy specjalne SP, które pozwolą nam używać czarów na mapie budowlanej. Czary te pozwalają zniszczyć elementy środowiska niepozwalające nam na rozbudowę miasta takie jak kamienie czy pustynie. Co jakiś czas będziemy także otrzymywać specjalne zadanie, w którym będziemy musieli pomóc jednemu z naszych poddanych.

Grafika i muzyka.
Jeżeli chodzi o oprawę graficzną to wszystkie elementy Act Raiser wyglądają naprawdę estetycznie a wygląd wszystkich lokacji z segmentu RPG jest adekwatny do położenia geograficznego tak, więc na pustyniach będziemy musieli przedzierać się przez labirynty piramid a w tajdze będziemy musieli przedzierać się przez zamarznięte lasy. Wygląd przeciwników też jest bardzo klimatyczny i kreatywny a każdy ze sprajtów jest naprawdę miły dla oka. Jeżeli chodzi o ścieżkę dźwiękową to ta gra posiada jedną z najlepszych opraw dźwiękowych konsoli SNES.

Reasumując.
Act Raiser jest naprawdę fenomenalnym połączeniem RTSa i RPGa i zdecydowanie mogą powiedzieć ze jest to jedna z najlepszych gier dostępnych na konsole SNES i serdecznie ją wszystkim polecam. Dodatkowo mam dobrą wiadomość dla posiadaczy konsoli Wii, jeżeli chcielibyście zagrać w tą grę to od 2007 roku można ją za darmo ściągnąć w usłudze Virtual Console.

Grafika: 9/10
Muzyka: 9/10
Gameplay: 10/10
Średnia: 9.3

Garść ciekawostek:
Gra sprzedała się w ilości około 620000 kopi.

Gra otrzymała tytuł gry posiadającej najlepszą muzykę w grze z 1993 przyznaną przez Electronic Gamin Monthly

Gra została uznana za 150 w rankingu Nintendo Power dotyczącego 200 najlepszych gier konsoli SNES

niedziela, 26 stycznia 2014

Spider-Man - Lethal Foes - Recenzja

Człowiek pająk.
Od swojej premiery w 1962 roku Spider-Man został jednym z najpopularniejszych super bohaterów ze stajni Marvela a jego przygody były wielokrotnie ekranizowane zarówno w formie filmu jak i serialu animowanego. Na fali popularności tematu powstało wiele gier a jedną z nich jest właśnie Amazing Spider-Man – Lethal Foes, która niestety jest ekskluzywna produkcją dla konsoli Super Famicom i niestety nie została wydana nigdzie poza Japonią nie licząc wszystkich pirackich kopii. Gra inspirowana jest serią komiksów The Lethal Foes of Spider-Man.

Na pomoc Nowemu Jorkowi.
Cała fabuła zarówno w grze jak i komiksie opowiada o walce Spider-Mana z zjednoczonymi siłami wszystkich jego przeciwników wliczając w to wszystkie klasyczne postacie takie postacie jak Reptile, Beatle czy Green Goblin etc. Naszym zadaniem jest pokonać wszystkich złoczyńców niszczących Nowy Jork. Gra jest typowym Beat’ em upem, lecz poza tradycyjnym chodzeniem w lewo i prawo mamy także możliwość huśtania się na pajęczynie i chodzenia po ścianach. Przemieszczania się dzięki sieci jest na prawdę płynne i przyjemne a dzięki temu, że możemy wystrzelić sieć będąc w powietrzu będziemy mogli często omijać denerwujących przeciwników i udać się prosto do bosa. Dzięki zastosowaniu tych pomysłów uważam, że ta produkcja jest najlepszą grą opowiadającą o przygodach człowieka pająka z biblioteki gier na konsole SNES. Poza huśtaniem nasz pająk ma także możliwość strzelanie siecią jak z pistoletu oraz równie dobrze może walczyć wręcz i jest to najefektowniejszy sposób walki z przeciwnikami. Miłym dodatkiem są hasła, które zastępują zapis gry a dostajemy po każdej wygranej walce z bossem.

Grafika i dźwięk.
Cała oprawa graficzna wygląda naprawdę genialnie. Zarówno wszystkie elementy otoczenia jak i przeciwnicy wyglądają jak element klasycznego komiksu pióra Stana Lee. Wszyscy bossowie swoim wyglądem przypominają zarówno klasyczny komiks jak i kreskówkę emitowaną kiedyś na Fox Kids, więc wszystkim fanom serialu z lat dziewięćdziesiątych grafika w grze na pewno przypadnie do gustu. Co do ścieżki dźwiękowej to stoi ona na bardzo przyzwoitym poziomie i zarówno muzyka jak i odgłosy walki są bardzo przyjemne i nie rozpraszają.

Reasumując.
Moim zdaniem gra Spider-Man – Lethal Foes jest zdecydowanie najlepszą gra opowiadającą o przygodach człowieka pająka dostępną na konsole SNES. Klasyczna grafika, prosty gamplay i możliwość huśtania się na sieci sprawia, że ten tytuł naprawdę wciąga na długie godziny i nieraz chce się do niego wracać. Szkoda tylko ze jedyną możliwością zdobycia kopi tej gry jest ściągnięcie jej z internetu lub kupienie na Ebay za 60$.

Grafika: 9/10
Muzyka: 7/10
Gameplay: 9/10
Średnia: 8.3/10

sobota, 25 stycznia 2014

Harvest Moon (N64) - Recenzja

Prekursor Farm Ville 
Na pewno każdy z was grał w pewnym momencie swojego życia w którąś z internetowych gier farmerskich np. Zielone Imperium, Wolni Farmerzy czy Facbookowy Farm Ville, dziś chciałbym wam przedstawić prekursora wszystkich tych gier. Harvest Moon jest remakem gry na konsole SNES o tym samym tytule. Ta gra pozwala nam wcielić się w młodego farmera który odziedziczył gospodarstwo rolne po zmarłym dziadku.

Wiejskie życie.
Harvest Moon pozwala nam zasmakować prawdziwego wiejskiego życia, możemy uprawiać i handlować roślinami oraz hodować zwierzęta. Cały proces jest podobny do realnego tyle ze nakład pracy jest tysiąc razy mniejszy a wszystko dzieje się kilkaset razy szybciej. Zaczynając gre dostajemy pokaźne pole na którym możemy sadzić różnorodne rośliny. Żeby posadzić rośliny najpierw musimy oczyścić kwadrat wielkości dziewięciu kratek pola z wszelkiego syfu, następnie musimy „zaorać” te kratki przy pomocy motyki i dopiero wtedy będziemy mogli zasiać roślinki, żeby to zrobić musimy w sklepie kupić nasiona danego warzywa następnie stanąć na środku kwadratu który zaoraliśmy i użyć nasion a wtedy wszystkie kratki wokół zostaną obsadzone a my będziemy musieli codziennie podlewać nasze roślinki aż w końcu będziemy mogli zebrać plony. Rok w grze jest podzielony na cztery trzydziestodniowe pory roku a każda z nich charakteryzuje się inną szatą graficzną otoczenia i roślinami które będziemy mogli uprawiać na swoim polu. Poza roślinami mamy także możliwość hodowli zwierząt takich jak owce, krowy i kurczaki. Jeżeli będziemy dobrze je traktować będziemy otrzymywać od nich mleko, jajka i wełnę które będziemy mogli sprzedawać. W grze poza elementami farmerskimi mamy także elementy społeczne tak więc będziemy mogli zaprzyjaźnić się z mieszkańcami pobliskiego miasta, wysiąść udział w wyścigach psów i koni lub w konkursach krów, bawić się na jednym z festiwalów a nawet znaleźć  sobie żonę z którą spędzimy resztę życia i będziemy mieli dziecko. Moim zdaniem jednym z fajniejszych elementów gry jest możliwość rozbudowy swojego domu i dobudowania nowych elementów farmy takich jak np. szklarnia.

Grafika i muzyka.
Szata graficzna jest naprawdę ładna wszystkie obiekty są schludnie stworzone a kolory otoczenia zmieniające się w różnych porach roku naprawdę oddają zmianę pogody i klimatu. Co do ścieżki dźwiękowej wszystkie utwory są naprawdę przyjemne i odprężające. Podobnie jest z dźwiękami otoczenia.
 
Reasumując.
Harvest Moon jest naprawdę świetną grą która pozwala odprężyć się podczas prowadzenia własnego gospodarstwa. Serdecznie polecam.   

Grafika: 8/10
Muzyka: 8/10
Gameplay: 10/10
Średnia: 8.6/10

poniedziałek, 20 stycznia 2014

Perfect Viewer – Czyli czytanie komiksów i mangi na systemie Android.

Dziś chciałbym wam opowiedzieć o aplikacji, która odchodzi trochę od tematyki mojego bloga. Chce wam przedstawić program Perfect Viewer, który umożliwia nam otwieranie plików w formatach .cbr i .cbz, które są najpopularniejszymi formatami zapisywania komiksów i mangi w wersjach elektronicznych. Dzięki temu programowe możemy czytać nasze ulubione historie o super bohaterach a w przypadku czarnobiałej mangi możemy nawet zmieniać kolory danych stron. Jeżeli chodzi o interfejs to to jest on stworzony w taki sposób żeby żadne ikonki czy przyciski nie przeszkadzały nam w czytaniu, po prostu cały ekran jest podzielony na „niewidzialne” sekcje i naciśnięcie każdej z nich determinuje inną akcje jak na przykład przesunięcie strony czy otworzenie biblioteki tytułów. Co do samej biblioteki mamy możliwość wybrania folderu, w którym trzymamy wszystkie nasze komiksy a wszystkie pliki znajdujące się w tym katalogu zostaną nam alfabetycznie poukładane na miłej dla oka półeczce, na której będziemy mogli zobaczyć miniatury wszystkich okładek oraz sprawdzić, które komiksy i w jakim stopniu zostały przez nas przeczytane. Co do jakości obrazu to wszystko jest w jak najlepszym porządku a w przypadku ekranów o niskiej rozdzielczości możemy włączyć opcje lupy a jakość wcale nie spada. Polecam aplikacje wszystkim miłośnikom mangi i komiksów.

Link do aplikacji: https://play.google.com/store/apps/details?id=com.rookiestudio.perfectviewer&hl=pl

niedziela, 19 stycznia 2014

Strider 2 (PS1) - Recenzja

Znowu ninja.
Już kilkukrotnie na moim blogu pojawiały się artykuły dotyczące gier o ninja. Dziś chciałbym przedstawić wam moim zdaniem jedną z najlepszych gier opowiadających o przygodach wojownika ninja. Strider 2 (bo o tej grze mowa) według mnie jest najlepszym beat' em upem w historii gier wideo, ma w sobie wszystko elementy, które powinny znajdować się w dobrej gry tego typu: dobra fabuła, dynamika, łatwy i przyjemny system walki. 

Za Wielkiego Mistrza. 
Cała fabuła gry opowiada o walce Stridera Hiryu z Wielkim Mistrzem, despotycznym władcą całego świata. Będziemy musieli spenetrować kilka tajnych ośrodków i laboratoriów by dotrzeć do popleczników Wielkiego Mistrza i zdobyć od nich informacje na temat jego pobytu. Jeżeli chodzi o design poziomów i otoczenia to każda z plansz jest naprawdę kreatywnie zrobiona i niemal niczym nie przypomina swojej poprzedniczki, dzięki czemu będziemy mogli przemierzać zarówno labirynty miejskiej dżungli jak i marmurowe korytarze średniowiecznych fortec. Dodatkowo całość została oprawiona naprawdę klimatyczną ścieżką dźwiękową, która dodaje jeszcze więcej dynamiki.

Do boju!
W grze do dyspozycji mamy dwie postacie, ale żeby odblokować drugiego bardzo potężnego bohatera najpierw musimy przejść grę przynajmniej raz. Walczymy przy pomocy specjalnego miecza, którego siłę możemy zwiększać zdobywając po drodze specjalne power upy wypadające z przeciwników i porozrzucanych na mapach zbiornikach. Dodatkowo naciskając trójkąt włączamy specjalne doładowanie, które pozwala nam strzelać na odległość wiązkami energetycznymi na odległość, ilość takich doładowań określają zielone kółeczka z literą B widniejące pod paskiem naszego zdrowia. A propos zdrowia to jego ilość określają paski w lewym górnym rogu ekranu. Ich ilość określa ile wrogich ataków może w nas trawić zanim zginiemy a ich ilość możemy zwiększyć tak samo zdobywając „chińskie znaczki”, które możemy uzyskać tak samo jak ulepszenia do broni. Poza siekaniem mieczem i skakaniem nasz bohater może także wspinać się po najróżniejszych powierzchniach łącznie z niektórymi bossami. Co do samego gameplayu to główną jego zaletą jest dynamika, dzięki szybkości i zwinności naszego bohatera czasami możemy przejść cały poziom nawet nie dotykając przeciwnika. Jedną z rzeczy odróżniającą Stridera od innych beat' em upów jest to, że każdy etap jest podzielony na sekcje a pod koniec każdej z nich mamy walkę z mini bossem. Na uznanie zasługuje także kreatywność twórców przeciwników, od najmniejszego robota do olbrzymiej hydry wszyscy oponenci wyglądają naprawdę ładnie i futurystycznie. 

Reasumując
Strider 2 moim zdaniem jest najlepszym beat' em upem w historii gier i jedną z najlepszych gier o ninja. Niesamowita dynamika, satysfakcjonujący system walki, masa przeciwników do pokonania. Tym właśnie jest ta gra, kwintesencjom gatunku. Serdecznie polecam wszystkim graczom.

Grafika: 9/10
Muzyka: 9/10
Gameplay: 10/10
Średnia: 9.3

sobota, 11 stycznia 2014

Teenage Mutants Ninja Turtles 4-Turtles in time. - Recenzja

Wojownicze żółwie ninja.
Na pewno każdy z was kojarzy czwórkę walecznych zmutowanych żółwi mieszkających w kanałach Nowego Jorku. Od pierwszego komiksu z tej wspaniałej serii wielu czytelników pokochało żółwie, dzięki czemu na fali popularności związanej z tematem powstało kilka niezłych filmów i zabawnych seriali a to, że powstanie gra na podstawie któregoś z filmów lub serialu było niemal pewne. Dziś chciałbym wam zaprezentować jedną z najlepszych gier opowiadających o przygodach dzielnych żółwi a dokładnie Teenage Mutant Ninja Turtles 4 – Turtles in Time. Gra jest inspirowana pierwszym serialem animowanym o przygodach żółwi.    

Shredder atakuje!
Gra rozpoczyna się w momencie, gdy April Oneal występuje w Nowojorskich wiadomościach, gdy nagle gigantyczny sługus złego Lorda Shreddera na oczach tysięcy telewidzów porywa Statuę Wolności. Oczywiście nasi bohaterowie ruszają do bazy sił zła by odzyskać najbardziej rozpoznawalny element Nowojorskiego krajobrazu. Po krótkiej przeprawie przez hordy ninja Klanu Stopy dostajemy się do Shredera a po wygraniu wyrównanego pojedynku ten wysyła nas w podróż w czasie a my musimy przemierzyć mroczne krainy przeszłości i nowoczesne miasta przyszłości by dotrzeć do Shreddera. Tak właśnie rozpoczyna się jeden z najlepszych beat em’ upów w historii gier.

Go ninja! Go ninja! Go! 
Rozpoczynając grę możemy wybrać jednego z czwórki zielonych braci. W grze jest możliwość grania w trybie współpracy dla dwóch graczy i jak zawsze w przypadku takich gier rozgrywka z kolegom daje o wiele więcej zabawy niż samemu. Sama rozgrywka jest klasyczna w przypadku gier takiego typu: idziemy w prawo zabijając hordy ninja klanu stopa, roboty i mutanty a pod koniec każdego z poziomów musimy się zmierzyć z bossem lub bossami, którzy mogą sprawiać nie lada kłopoty. Jeżeli chodzi o poziom trudności całej gry to jest ona dosyć wymagająca i nieraz będziecie zaczynać cały poziom od nowa. Poziom zdrowia i ilość życia symbolizuje pasek na górze ekranu, by go zregenerować musimy podnosić porozrzucane na planszach pudełka z pizzą. W grze możemy znaleźć pudełka z bomba, które sprawiają ze nasz bohater przez jakiś czas obraca się wokół własnej osi machając bronią i zabija każdego przeciwnika po jednym uderzeniu. Poza klasycznymi beat em’ upowymi poziomami mamy także do czynienia z walkami podczas jazdy na przykład jadąc kanałami na skuterze wodnym walczymy z ninja i opancerzoną motorówką.

Reasumując.
Gra Teenage Mutant Ninja Turtles 4 – Turtles in Time jest jedną z najlepszych beat em’ upów w historii gier i każdy szanujący się gracz powinien przynajmniej w nią zagrać. Serdecznie polecam wszystkim fanom gier retro i oczywiście Wojowniczych Żółni Ninja.

Grafika: 9/10
Muzyka: 10/10
Gameplay: 10/10
Średnia: 9.7
    

czwartek, 9 stycznia 2014

Panic Restaurant (NES) - Recenzja

Wojowniczy kucharz.
W swoim życiu grałem w masę różnych gier i często zdążało mi się spotkać się z grą, którą zaliczałem do kategorii sen wariata, najczęściej były to dobre gry z niesamowicie surrealistyczną fabuła i światem gry. Jedną z takich gier jest właśnie Panic Restaurant, które chciałbym wam dzisiaj przedstawić. Wyobraźcie sobie grę, w której heroiczny kucharz walczy z najróżniejszymi produktami kuchennymi by stanąć naprzeciw swojego nemezis: złego kucharza.

Mordercza pizza atakuje!
Panic Restaurant jest klasyczną platformówką epoki NESa. Gemplay jest bardzo podobny do klasycznych tytułów tego gatunku takich jak Super Mario Bros czy Adventure Island i reprezentuje podobny poziom trudności, po prostu idziemy cały czas przed siebie po drodze pokonując stojących nam na drodze przeciwników. Do walki możemy używać czterech „broni”: patelni, łyżki, widelca i talerzy. Maksymalnie możemy mieć przy sobie tylko jeden rodzaj uzbrojenia a patelnia jest naszą podstawową bronią a każdy zwyczajny przeciwnik ginie po jednym uderzeniu. Po przejściu każdego poziomu musimy stoczyć walkę z jednym z bossów inspirowanym urządzeniami AGD, lecz większość z nich nie jest zbyt trudni. Stan zdrowia naszego bohatera symbolizują serduszka na dole ekranu, żeby uzupełnić ilość serduszek musimy zbierać porozrzucane na mapie cukierki a ich maksymalną ilość zwiększamy dzięki lizakom. Kilka razy w grze będziemy mogli znaleźć magicznego batona, który sprawia, że nasz kucharzyna zakłada na głowę magiczny rondel potęgi, dzięki czemu przez jakiś czas nasz bohater jest niezniszczalny i zabij wszystkich bohaterów przy dotknięciu. Poza główną rozgrywką na planszach możemy znaleźć przejście do jednej z dwóch mini gier o jakże interesujących nazwach: łapanie ryb i łapanie jajek. Nie są one skomplikowane i mają na celu zwiększenie liczby naszych punktów. Ciekawym rozwiązaniem jest możliwość zagrania na jednorękim bandycie po każdej wygranej walce z bossem, ilość możliwych gier określa liczba żetonów, które otrzymujemy po zabiciu wroga.

Grafika i ścieżka dźwiękowa.
Jeżeli chodzi o grafikę to stoi ona na przyzwoitym poziomie, wygląd wrogów jest naprawdę kreatywny a każda z plansz ma inną gamę kolorów. Co do muzyki to bywa ona czasami irytująca, ale jest to jedyne niedociągnięcie ze strony twórców gry.

Reasumując.
Panic Restaurant jest jedna z lepszych platformówek konsoli NES i mimo że w grze wcielamy się w kucharza walczącego z agresywnymi mrożonkami i sprzętami gospodarstwa domowego a sam zaliczam ją do kategorii sen wariata to spędziłem przy niej naprawdę wspaniałe chwile i polecam ją wszystkim fanom gier retro.

Grafika: 8/10
Muzyka: 5/10
Gameplay: 10/10
Średnia: 7.7/10

poniedziałek, 6 stycznia 2014

Golden Axe

Epicka przygoda.
Na konsole Sega Genesis powstało wiele gier inspirowanych tytułami z konsol Arcade, między innymi masa beat 'em upów. Jednym z lepszych gier z tego gatunku jest właśnie Golden Axe. W grze wcielamy się w jednego z trzech walecznych średniowiecznych bohaterów, którzy stają do boju przeciwko plugawym siłą zła.

Jak nie mieczem to toporem.
Rozgrywka jest prosta jak budowa cepa: musimy iść cały czas w prawo pokonując nacierające chordy wrogów. Tak jak wcześniej pisałem w grze mamy do dyspozycji trzech bohaterów: krasnoluda, barbarzyńcę i amazonkę. Krasnolud jest najsilniejszy w walce wręcz, ale ma słabe zaklęcia, amazonka posiada najpotężniejsze czary, ale słabo sobie radzi w bezpośredniej walce a barbarzyńca jest gdzieś pomiędzy nimi.  Do walki z przeciwnikami używamy broni białej i czarów. Broń białą mamy od początku gry, jest to miecz lub w przypadku krasnoluda topór, w trakcie gry statystyki tych broni nie zmieniają się oraz nie mamy możliwości zmiany uzbrojenia. Jeżeli chodzi o czary każdy z bohaterów ma inny zestaw zaklęć, ale żeby ich używać musi zdobyć w grze niebieskie buteleczki, które symbolizują mane a ich ilość widzimy na czerwonym pasku na gurze ekranu. Im więcej many posiadamy tym potężniejszych czarów możemy użyć. Niebieskie buteleczki zyskujemy, gdy atakujemy niebieskie krasnale czasami pojawiające się w grze miedzy bitwami. Poza paskiem many na ekranie widać także drugi niebieski na dole ekrany symbolizujący stan zdrowia naszego bohatera. Żeby odnowić zdrowie naszego bohatera musimy zdobyć zieloną buteleczkę, która wypada z bardzo rzadkich zielonych krasnoludków. Poza konwencjonalnymi sposobami zabijania wrogów mamy także możliwość dosiadania jednego z czterech wierzchowców. Mamy do dyspozycji trzy rodzaje ziejących ogniem dinozaurów i żółtą chodzącą na dwóch nogach rybę(to moje jedyne skojarzenie).  Jeżeli chodzi o samą rozgrywkę to jest ona bardzo przyjemna, dzięki czemu zabijanie chord przeciwników daje jeszcze więcej frajdy. Co do poziomu trudności to jest on wysoki, przez co jeżeli chcemy przejść grę będziemy musieli trochę potrenować.

Coś dla oka, coś dla ucha.
Co do ścieżki dźwiękowej w grze to muzyka jest bardzo przyjemna i pasuję do średniowiecznego klimatu gry. Co do odgłosów walki to, jakość jest bardzo dobra, gorzej z krzykami konających wrogów, które są bardzo makabryczne. Co do grafiki to jest bardzo ciemna, ale miła dla oka.

Reasumując.
Golden Axe jest bardzo dobrym i klasycznym beat 'em upem. Frajda wynikająca z rozgrywki jest naprawdę duża i powinna zapewnić kilka godzin rozrywki każdemu fanowi gier retro. Polecam.
Grafika: 7/10
Muzyka: 8/10
Gameplay: 9/10
Średnia: 8

sobota, 4 stycznia 2014

Marvel vs Capcon

Crossover.
Każdy, kto uważa się za prawdziwego gracza powinien znać firmę Capcon, a każdy wielbiciel komiksów i seriali o super bohaterach musi znać Marvel Comics. Pewnego pięknego dnia te dwie wspaniałe firmy postanowiło połączyć siły i stworzyć grę. Moim zdaniem dziecko tej współpracy Marvel vs Capcon jest jedną z najlepszych bijatyk konsoli Play Station i Sega Dreamcrest. 

Fight!
Marvel vs Capcon jest bijatyką, w której walczymy w pojedynkach 2vs2, w którym każda postać ma swój pasek zdrowia. W momencie, gdy życie obu postaci spada do zera przegrywamy. Na polu bitwy poza naszymi postaciami mamy także do dyspozycji postacie asystujące, które możemy wezwać określoną ilość razy by na chwile pomogły nam w walce. Przyznam szczerze, że gra nie jest prosta i trzeba na prawdę spędzić trochę czasu na treningu by muc spokojnie mierzyć z komputerem. Prawdopodobnym powodem tak wysokiego poziomu trudności było to ze gra na początku została zaprojektowana na konsole Arcade i producenci chcieliby gracze spędzali jak najwięcej czasu na grze wydając przy okazji większą ilość żetonów. Jeżeli chodzi o samą, jakość walk to są one bardzo dynamiczne i dają naprawdę dużo frajdy.

Wojownicy Wszystkich światów łączcie się!
Do dyspozycji dostajemy piętnaście różnych postaci, osiem ze stajni Capcon i siedmiu bohaterów Marvela. Możemy tu znaleźć postacie z klasycznych gier Arcade takich Darkstalkers lub Street Fighter, oraz postacie z najpopularniejszych komiksów na przykład Hulka czy Wolwerina. Mimo że liczba piętnastu postaci na początku wydaje się niezbyt duża, lecz kiedy weźmiemy pod uwagę to, że walczymy drużynami dwuosobowymi to okaże się, że dostajemy do dyspozycji 225 kombinacji i na pewno każdy znajdzie coś dla siebie. Poza głównymi postaciami mamy także do wyboru dwadzieścia postaci asystujących dobieranych losowo przed każdą walką. 

Nie samym gameplayem człowiek żyje.
Cała gra jest przedstawiona w grafice charakterystycznej dla klasycznych gier z serii Street Fighter, która przypomina wygląd filmów animowanych. Każda z postaci jest narysowana bardzo dobrze i dodatkowo każda została wyposażona o własny unikatowy dubbing. Animacje zarówno podczas walki jak i w menu głównym stoją na bardzo wysokim poziomie, na specjalne uznanie zasłużyły efektu umiejętności a szczególnie superkombinacji, które wyglądają naprawdę niesamowicie. Każda postać dostała także swój własny temat muzyczny, w przypadku postaci z Capcomu utwory inspirowane są ścieżką dźwiękową z macierzystej gry, w przypadku bohaterów Marvela wszystkie utwory powstały na potrzeby tej gry. Cała ścieżka dźwiękowa bardzo pasuje do tego, co widzimy na ekranie i znacznie zwiększa dynamikę rozgrywki.

Reasumując.
Gra Marvel vs Capcon jest jedną z najlepszych bijatyk konsoli PS1 i moim zdaniem zalicza się do pierwszej dziesiątki bijatyk wydanych kiedykolwiek. Dynamiczna rozgrywka, wiele ciekawych postaci i dopracowany system. Te cechy sprawią, że spędzicie z tą grom naprawdę długie godziny. Serdecznie polecam

Grafika: 9/10
Muzyka: 9/10
Gameplay: 10/10
Średnia: 9.3

piątek, 3 stycznia 2014

My boy! - Recenzja

GBA na Androidzie.
Na pewno wielu z was chciałoby zagrać w swoje ulubione tytuły z konsoli Game Boy Advance takie jak Pokemon, Megamen Battle Network czy Fire Emblem na swoim telefonie komórkowy. Dziś chciałbym wam przedstawić moim zdaniem najlepszy dostępny emulator GBA na system Android. Przed tym materiałem przetestowałem kilka podobnych aplikacji dostępnych na rynku i doszedłem do wniosku ze emulator My Boy! jest na dzień dzisiejszy najlepszym programem tego typu. Emulator działa bardzo płynnie na większości telefonów dostępnych na dzisiejszym rynku i na wszystkich tabletach z systemem Android 4.0 i lepszych. Jeżeli chodzi o synchronizacje ścieżki dźwiękowej i tego, co widzimy na ekranie to wszystko jest w najlepszym porządku a jakość grafiki i muzyki stoi na najwyższym poziomie porównywalnym z osiągnięciami konsoli macierzystej. Jeżeli chodzi o zapisywanie i wczytywanie gry to żeby muc robić to kiedy tylko będziemy chcieli musimy zainwestować w pełną płatną wersje programu lecz mam dla was dobrą wiadomość gdyż stany zapisane bezpośrednio w grze są zapamiętywane i  odczytywane bez żadnych problemów przez emulator w wersji Free. Sami producenci obiecują nam, że program daje nam możliwość grania multiplayer, co oznaczałoby, że możemy wyzywać przyjaciół na bitwy pokemonów lub wymieniać się tymi, których już nie chcemy. Niestety opcja multiplayer działa jak chce, tzn. na wielu różnych urządzeniach po prostu nie działa a na innych działa, ale tylko czasami i niezbyt długo. Jest to jedyny element emulatora, który nie przypadł mi do gustu poza tym wszystko działa świetnie i polecam go wszystkim fanom gier z GBA.

Link do aplikacji: https://play.google.com/store/apps/details?id=com.fastemulator.gba&hl=pl

czwartek, 2 stycznia 2014

Goof Troop

Goofy i inni.
Nie od dziś Disney jest jedną z największych marek na rynku mediów rozrywkowych. Jako firma, którą żądzom ludzie znający się na interesach już od lat 80-tych Disney wydawało gry ze swoich najlepszych produkcji. Po sukcesie takich gier jak Chip ‘n’ Dale czy Duck Tales producenci chcieli inwestować pieniądze w produkcje o najbardziej lubianych postaci z filmów animowanych. Na fali popularności związanej z tym tematem powstała gra Goof Troop wydana na konsole Snes. Gra była inspirowana popularnym serialem telewizyjnym o tym samym tytule w Polsce znanym, jako Goofi i inni.

Witamy na wyspie piratów.
Głównym celem gry jest uwolnienie z rąk piratów Pita i PJa, przyjaciół Goofiego porwanych podczas wędkarskiej wyprawy. Jeżeli miałbym opisać cały gameplay jednym słowem wybrałbym łamigłówka. Ta gra jest w zasadzie jednymi wielkimi puzzlami, w których musimy rozwiązywać proste zagadki logiczne i zdobywać przedmioty, które pozwolą nam utorować sobie drogę do kolejnych etapów. Oczywiście po drodze spotkamy wielu piratów chcących nas powstrzymać, żeby się ich pozbywać musimy w nich rzucać beczkami i kwiatkami doniczkowymi. W grze mamy do dyspozycji dwie grywalne postacie: Goofiego i Maxa. Mamy także możliwość grania z naszym przyjacielem w trybie kooperacji i nie ukrywam gra w tym trybie jest o wiele łatwiejsza. Grafika jest kolorowa i przyjemna dla oka a muzyka doskonale pasuje do lokacji.

Reasumując
Goof Troop jest świetna grą szczególnie dla osób lubiących grę wieloosobową lub gry logiczne. Bawiłem się z nią naprawdę dobrze i polecam ją wszystkim.
Grafika: 9/10
Muzyka: 7/10
Gameplay: 9/10
Średnia: 8,4